Auto z firmy Janpol trafiło do walczącej Ukrainy

Jan Falkowski w zakładzie Janpol zatrudnia w większości kobiety ukraińskie i od samego początku rosyjskiej agresji, z pomocą najbliższych współpracowników, organizuje pomoc dla kraju ogarniętego krwawą wojną. Zarówno z Brzozia Lubawskiego, jak i z jego firmy działającej w Holandii, płynie pomoc humanitarna.
— Mój manager Dominik Sobecki, który zajmuje się grupą moich pracowników w Holandii, będąc w Ukrainie poznał Volodymyra, czyli Wowę, weterana misji zagranicznych i doświadczonego instruktora wojskowego. Jest on w trakcie tworzenia oddziału wojskowego i opowiadał mu, że brakuje im samochodu, na którym można by zamontowań ciężki karabin. Pan Dominik zwrócił się do mnie z prośbą, bym pomógł mu poszukać niedrogiego, sprawnego pickupa, z napędem na cztery koła. Osobiście mam w swoim gospodarstwie dwa takie auta i jeden postanowiłem oddać na ten cel — opowiada Jan Falkowski.
Darczyńca zlecił swoim pracownikom dodatkowe przygotowanie auta — dokładne sprawdzenie stanu technicznego, wymianę opon na terenowe i malowanie nadwozia w maskujące barwy. Ta operacja zajęła mechanikom około dwóch tygodni.
Teraz z firmowego parkingu w Brzoziu Lubawskim ruszyły na trasę do Ukrainy dwa samochody. Oprócz terenowego pickupa, za którego kierownicą zasiadł Marcin Fidrych – Malinowski, na wschód wyjechał osobowym busem Dominik Sobecki, który z powrotem zabierze ze Lwowa, córkę z dziećmi jednej z pracownic firmy Janpol. Kobieta, której mąż walczy na froncie, została bez dachu nad głową po ataku rakietowym agresora.
Na miejscu samochód zostanie przekazany Volodymyrowi, dowódcy tworzącego się oddziału. Po zamontowaniu na skrzyni ładunkowej broni maszynowej trafi na front w okolice Bachmutu. ul