Bronił bramki, stojąc o kulach. Pan Eugeniusz z Nowego Miasta Lubawskiego mimo choroby nigdy się nie poddał

2022-10-23 17:33:14(ost. akt: 2022-10-22 10:57:44)

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Został pokrzywdzony przez los. Od najmłodszych lat zmaga się z niepełnosprawnością. Eugeniusz Tuszyński z Nowego Miasta Lubawskiego zawsze starał się być aktywnym fizycznie, choć choroba mu to utrudniała. Grał w piłkę i nawet bronił bramki, stojąc na szczudłach. Do dziś jest kibicem na meczach Drwęcy.
Genio, bo tak zwracają się do niego znajomi i przyjaciele, od urodzenia mieszka w Nowym Mieście Lubawskim. Wspomina, że jego mama bardzo przeżywała niepełnosprawność syna i starała się go leczyć w znanych placówkach medycznych. Zamartwiała się i mówiła, że gorzej już być nie może.

— Jednak kiedy przyjechała do kliniki pod Warszawą, gdzie mnie leczono, i zobaczyła innych, znacznie bardziej chorych ode mnie, zaczęła się godzić z losem — wspomina pan Eugeniusz.

Grał w podwórkowych drużynach

Młody chłopak nie odpuszczał, lubił być aktywny. Grał w piłkę nożną w drużynach podwórkowych, choć w ograniczonym zakresie przez niedomaganie kończyn. Jego miejscem na boisku była bramka, gdzie chętnie go stawiano. — Nawet broniąc bramki, stojąc na kulach, byłem skuteczny, chociaż niejeden z atakujących oberwał niechcący moimi kulami, ale nikt nie narzekał i bawiliśmy się wspaniale. Była to dla mnie nobilitacja, czułem się potrzebny. Były to niezapomniane czasy młodości. Chociaż od tamtych chwil minęło kilkadziesiąt lat, piłkę nożną mam we krwi. Kibicuję drużynie piłkarskiej klubu Drwęca Nowe Miasto. Ochrona wpuszcza mnie moim wysłużonym seicento pod samo ogrodzenie stadionu i stamtąd, z kabiny, oglądam spotkania naszej Drwęcy. Nie odpuszczam żadnego meczu — przyznaje kibic.

Szachy wielkim hobby od zawsze
Kolejnym wielkim hobby pana Eugeniusza są szachy. Do sekcji działającej w nieistniejącym już dzisiaj Spółdzielczym Domu Kultury, który był budowlą w iście stalinowskim stylu, zapisał się w latach siedemdziesiątych minionego wieku. Wówczas w Klubie Szachowym Hetman szefował nieżyjący już Jan Michalak, który uczył sztuki królewskiej gry i organizował zajęcia. — Pamiętam, że miałem trójkołowy wózek, który znacząco ułatwiał mi przemieszczanie.

Robił znicze w „Solidarności”
Wtedy to rozpocząłem pracę w zakładach „Solidarność”, gdzie przygotowano dla mnie specjalne stanowisko. Firma, która miała swoją centralę w Grudziądzu, w Nowym Mieście zajmowała się produkcją zniczy nagrobnych. Potem stary przybytek kultury rozebrano, bowiem stawiany był na fundamentach średniowiecznych budowli obronnych i zaczął pękać. W 1976 roku oddano do użytku Nowomiejski Dom Kultury, dość nowoczesną placówkę jak na owe czasy, i tam w „przeniesionym” Klubie Hetman kontynuowałem moje szachowe hobby — opowiada nowomieszczanin.

W reprezentacyjnej drużynie
Podczas jednej z firmowych imprez na nowomiejskim stadionie zauważono jego aktywność, jaką się wyróżniał pomimo niepełnosprawności. Przedstawiciele klubu sportowego z Torunia (wówczas Nowe Miasto należało do województwa toruńskiego) zrzeszającego osoby z niepełnosprawnością fizyczną zaproponowali panu Eugeniuszowi udział w drużynie lekkoatletycznej, która reprezentowała klub.

— Było to dla mnie niesamowite wyróżnienie. Startowałem z wózka inwalidzkiego w dyscyplinach rzutowych, m.in. w pchnięciu kulą i rzucie dyskiem. Byłem dumny, że w drużynie miałem kolegę, który był złotym medalistą paraolimpiady w Seulu. Poprzez starty w zespole toruńskich lekkoatletów poznałem wiele ciekawych miejsc w różnych stronach naszego kraju. Siedząc w domu, pewnie takich atrakcji nigdy bym nie doświadczył — wspomina.

Wejście po schodach było wyzwaniem
Obecnie poruszanie się z pomocą kul sprawia panu Eugeniuszowi coraz więcej trudności. Nadal uczęszcza na zajęcia szachowe do Klubu Hetman w Miejskim Centrum Kultury w Nowym Mieście Lubawskim. Kiedyś, przed remontem placówki, wejście do klubu na drugie piętro po schodach było nie lada wyzwaniem. Teraz czynna jest winda, co stało się dla niepełnosprawnego szachisty dużym udogodnieniem.

— Pamiętam dawne wyjazdy na turnieje, które odbywały się w miejscowościach regionów kujawsko-pomorskiego oraz warmińsko-mazurskiego. Z zawodów niejednokrotnie wracałem z medalami i pucharami. Teraz co pewien czas, z racji udziału w klubie, jestem nadal zapraszany na turnieje szachowe do różnych miejscowości. Niestety, zawsze pytam, czy nie ma barier dla osób z niepełnosprawnością, i od tego uzależniam moje wyjazdy na zawody.

Zna sztukę układania literek
Oprócz zainteresowania szachami, od ponad 20 lat nasz rozmówca startuje w zawodach scrabblowych. Ostatnio w Nowym Mieście zasiadł w 70-osobowym towarzystwie zawodników z całej Polski, by rywalizować w XXIV Mistrzostwach Warmii i Mazur w Scrabble.

— Konkurencja była duża, gdyż zjechali najlepsi z najlepszych zawodników scrabblowej sztuki układania literek. Osobiście pociąga mnie ten sposób spędzania czasu. Chociaż zająłem dalekie miejsce, to z satysfakcją wspominam mój udział. A na co dzień zajmuję się domem, szperam w internecie i dużo słucham muzyki. A jakiej? Kiedy mnie o to pytają, to odpowiadam: oprócz disco polo wszystko — uwielbiam starego rocka i nawet posłucham utworów hiphopowych, chociaż tej twórczości do końca nie rozumiem — kończy Genio Tuszyński.

Stanisław R. Ulatowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5