Jak rolnik i kowal zakładali straż pożarną

2022-03-13 08:30:00(ost. akt: 2022-03-11 16:51:51)
Zabytkowa sikawka, którą odrestaurowali druhowie z Marzęcic

Zabytkowa sikawka, którą odrestaurowali druhowie z Marzęcic

Autor zdjęcia: Stanisław R. Ulatowski

Ochotnicza Straż Pożarna z Marzęcic pod Kurzętnikiem należy do wiodących jednostek w powiecie nowomiejskim. — W naszej straży służy już piąte pokolenie mieszkańców wsi, a tradycje pożarnicze sięgają 110 lat — mówi z dumą druh Wojciech Kozłowski, prezes OSP.
Pierwsze wzmianki o działalności pożarniczej w Marzęcicach pochodzą już z roku 1910. — Wtedy z inicjatywy rolnika Antoniego Rzemińskiego i kowala Józefa Kozłowskiego powołano Oddział Samoobrony Przeciwpożarowej. Przez pierwsze dwa lata działalności prowadzono zbiórkę środków na zakup sprzętu gaśniczego — opowiada Wojciech Kozłowski, prezes marzęcickiej OSP i jednocześnie prawnuk założyciela jednostki. — Dwa lata po założeniu przeciwpożarowego oddziału, za zgromadzone fundusze, zakupiono pierwszy sprzęt do walki z ogniem.

Była to sikawka konna i dwa 800-litrowe beczkowozy. Rok później wybudowano pomieszczenie do przechowywania zakupionego sprzętu

Taki był początek istnienia naszej jednostki — dodaje prezes Kozłowski.
W 1922 roku, po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, dotychczasowy Oddział Samoobrony Przeciwpożarowej przekształcił się w Ochotniczą Straż Pożarną, która posiadała już własny statut oraz prowadziła regularne ćwiczenia. W pierwszych kronikach marzęcickich strażaków wymieniony jest skład zarządu OSP. Funkcję prezesa powierzono Alojzemu Kozłowskiemu, naczelnikiem był Anastazy Płoski, a sekretarzem Józef Kozłowski. Obowiązek skarbnika pełnił Tadeusz Nowak. Nowo powstała jednostka była doskonale wyszkolona i mobilna, o czym świadczą udane akcje gaśnicze.

— Warto przytoczyć jedną z nich, która miała miejsce w 1932 roku. Wówczas wybuchł duży pożar budynków Majątku Ziemskiego w Nawrze, wsi oddalonej około dwóch kilometrów od remizy strażackiej w Marzęcicach. Nasza Ochotnicza Straż Pożarna przybyła do ognia jako pierwsza, a za odważną i skuteczną akcję gaśniczą została wyróżniona przez ówczesnego starostę powiatu lubawskiego, który miał siedzibę w Nowym Mieście. Ówczesny gospodarz powiatu przekazał strażakom z Marzęcic 6 hełmów i do kompletu taką samą ilość toporków. Na wyposażenie ochotników trafiły także linki ratownicze, materiał na 6 kompletów mundurów i 2 tysiące złotych — opowiada prezes Kozłowski.
Okres II wojny światowej był niezwykle trudny dla polskich jednostek strażackich. Prawie wszystkie organizacje nakazem okupanta kończyły działalność. W jednostce OSP z Marzęcic sprawy potoczyły się inaczej. Pomimo represji ze strony Niemców, ochotnicza straż z Marzęcic nie zawiesiła działalności. Nadal przyjmowani byli nowi członkowie, odbywały się szkolenia i ochotnicy brali udział w akcjach gaśniczych.

Po zakończeniu działań wojennych, w 1954 roku, funkcję naczelnika powierzono druhowi Janowi Olszewskiemu, który podjął działania mające na celu pozyskania nowego sprzętu. Już następnego roku odnotowano ważne wydarzenie w historii marzęcickiej jednostki. Za wzorową działalność druhowie otrzymali pierwszą motopompę — tzw. „Dekawkę”, a w roku 1957 udało się pozyskać samochód wojskowy z amerykańskiego demobilu. Było to auto popularnie zwane „Dodżką”. Na początku lat 60 - tych powstał Społeczny Komitet Budowy Strażnicy. Po dwóch latach, w sąsiedztwie głównej drogi, stanęła remizo – świetlica. Do nowego garażu trafił typowy pojazd pożarniczy marki Bedford, który zastąpił wysłużoną „Dodżkę”. Jednostka w Marzęcicach stała się obwodem operacyjnym Powiatowej Komendy Straży Pożarnej w Nowym Mieście Lubawskim.
Dzień dzisiejszy jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Marzęcicach to 68 członków czynnych i 8 członków honorowych oraz dwie drużyny młodzieżowe. OSP jest włączona do Krajowego Systemu Ratowniczo – Gaśniczego i dysponuje trzema nowocześnie wyposażonymi wozami bojowymi. O dużym zaangażowaniu druhów ochotników z Marzęcic świadczyć może udział na przestrzeni 2021 roku w 113 interwencjach, a już od początku tego roku, w ciągu dwóch pierwszych miesięcy, strażacy wyjeżdżali około 30 razy.

— W tym roku przypada jubileusz 110-lecia powstania naszej jednostki. Naszym marzeniem jest wyeksponowanie zabytkowej sikawki konnej, która została zrekonstruowana i odrestaurowana przez naszych druhów Zygmunta i Romana Kozłowskich. Doprowadzenie zabytku kosztowało sporo pracy, ale jesteśmy zadowoleni, że pozyskana z OSP w Nawrze sikawka jest taka sama, jakiej używali nasi dziadkowie. Obecnie wszystko wskazuje, zostanie zbudowana wiata do ekspozycji sprzętu z epoki. Dzisiaj w naszej jednostce służy już piąte pokolenie strażaków. Być strażakiem to zaszczyt i obowiązek, ale również wyzwanie, ciągła praca nad sobą i doskonalenie własnych umiejętności. Ważne jest przywiązanie do munduru, gotowość niesienia pomocy innym, nie patrząc na utratę własnego zdrowia i życia oraz odwaga. To są wartości, które przekazali nam nasi ojcowie i dziadkowie. Mamy satysfakcję, że teraz my przekazujemy je następnym pokoleniom — kończy prezes Wojciech Kozłowski.

Stanisław R. Ulatowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5