W lodowatej wodzie z Morsami Skarlińskimi

2021-01-11 16:45:49(ost. akt: 2021-01-17 09:32:08)

Autor zdjęcia: Alina Laskowska

W ostatnim czasie morsowanie stało się niezwykle popularne. Coraz więcej śmiałków decyduje się wejść do lodowatej wody. Morsy Skarlińskie robią to od ponad sześciu lat. Z roku na rok jest ich coraz więcej. Zaproszone są kolejne osoby.
Spotykają się w niedziele i święta na plaży w Wawrowicach, aby wspólnie spędzić niezwykłe minuty w lodowatej wodzie. Morsy Skarlińskie to grupa osób, które na co dzień wykonują różne zawody, są w różnym wieku i z różnych miejscowości. Łączy ich morsowanie, które w ostatnim czasie stało się niezwykle popularne. Można to zauważyć szczególnie w mediach społecznościowych. Z perspektywy ciepłego domu, patrząc na zdjęcia uśmiechniętych osób stojących w zimnej wodzie, można pomyśleć, że są szaleni.
— Też tak myślałam — mówi z uśmiechem Wioletta Kozłowska, na co dzień dyrektor Szkoły Podstawowej w Tereszewie. — Myślałam, że trzeba przejść specjalne badania, że to nie jest wykonalne dla zwykłego człowieka. Przyjechałam zobaczyć, jak syn wchodzi do jeziora zimą i postanowiłam spróbować. Mój mąż także – dodaje.
Rzeczywiście obserwowanie morsów na żywo robi ogromne wrażenie. Są to wyjątkowo zadowoleni ludzie, którym wcale nie jest zimno.
— Mnie latem trudno namówić, bym weszła do jeziora, bo zawsze mi zimno. Teraz, zimą robię to z wielką przyjemnością. Rok temu się z tego śmiałam. Dziś wchodzę do zimnej wody bez zawahania – opowiada Krystyna Wójcik - Wiśniewska, nauczycielka.
Grupa rozbawionych ludzi stoi w lodowatej wodzie, uśmiechając się i rozmawiając. Ma się poczucie, że to troszkę bardziej ekstremalne spotkanie towarzyskie.
— Morsujemy dla zdrowia, ale i dla tego klimatu, dla spotkania się z innymi ludźmi — mówi Wojciech Kozłowski, na co dzień szef logistyki w lubawskiej Ikei i radny powiatu nowomiejskiego. — Teraz, w czasie pandemii, tym bardziej jesteśmy spragnieni kontaktu. Morsowanie daje nam ogrom satysfakcji. Nigdy nie było z nami tyle osób. Widać, że na morsowanie jest moda. W tamtym roku przychodziło na spotkania 10 - 12 osób, a dziś w wodzie równocześnie było ich prawie 30 — oblicza pan Wojciech.
Z pewnością większość osób zadaje sobie pytanie, jak jest w lodowatej wodzie?
— Po wejściu do wody czuje się kłucie, jakby ktoś szpilki wbijał w ciało. W ciągu ostatnich dwóch lat nie było aż tak zimnej wody, by jezioro zamarzło. W zeszłym roku raz się zdarzyło, że był delikatny lód, dosłownie jak cieniutkie szkiełko. W tym roku także, dokładnie w święta – wymienia Wioletta Kozłowska.
Wojciech Kozłowski z żoną Wiolettą morsują drugi sezon. Podkreślają, że przez ten czas nie mieli nawet kataru. Krystyna Wójcik - Wiśniewska w tym sezonie debiutuje i potwierdza, że jest zdrowa jak ryba. Lista korzyści z morsowania dla zdrowia jest długa. Dzięki wejściom do lodowatej wody zwiększa się odporność organizmu, poprawia się kondycja skóry, zwiększa się wydolność układu sercowo - naczyniowego.
— Aby czerpać korzyści z morsowania, trzeba do wody wchodzić regularnie. Wcześniej trzeba się rozgrzać i potem wchodzić powoli, by uregulować ciśnienie — mówi Wioletta Mędrzycka. — Spotykamy się w niedziele, ale jak się trafiają święta czy inne wolne dni, to także z nich korzystamy – zdradza.
Niepisanym prezesem grupy Morsy Skarlińskie jest Mariusz Śliwiński, którego grupa za pośrednictwem „Gazety Nowomiejskiej” serdecznie pozdrawia.
Skarlińskie Morsy spotykają się w niedziele i święta na plaży w Wawrowicach. Swój sezon zaczynają w październiku, a kończą w marcu, w zależności od pogody. Grupa liczy około 50 osób. Jedni przychodzą, inni odchodzą, ale tendencja jest wzrostowa. Członkowie grupy gościnnie morsują w innych okolicznych akwenach, bywają na morsowaniu nad morzem lub na dużych zlotach miłośników zimnych kąpieli. Swoją działalność i spotkania relacjonują na facebookowym profilu.
Morsowanie najlepiej wychodzi w grupie, wszyscy zgodnie to podkreślają. Nie ma nic bardziej motywującego niż osoba obok wchodząca do wody z uśmiechem na ustach.
— Gdy po raz pierwszy wchodziłam do wody zimą, oczywiście miałam opory — wspomina Krystyna Wójcik - Wiśniewska. — Wtedy koleżanki i koledzy z grupy powiedzieli: „Chodź, nie rób scen”. No i poszłam — śmieje się pani Krystyna.
Klimat morsowania trzeba poczuć. Nie można go doświadczyć, oglądając zdjęcia czy słuchając opowieści. Śnieżny świat widziany z perspektywy jeziora jest niesamowity. Warto zimowa porą zajrzeć na plażę w Wawrowicach, by poznać pozytywnie szalone osoby, które czarują swoją energią czerpaną wprost z lodowatej wody Jeziora Skarlińskiego.
Alina Laskowska


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5