Stolarska pasja zrodzona z tradycji rodzinnych

2020-12-14 16:20:45(ost. akt: 2020-12-22 10:16:17)

Autor zdjęcia: Alina Laskowska

Historia stolarstwa ukryta jest w garażu Jana Rynkowskiego w Nowym Mieście. To bez wątpienia obowiązkowe miejsce do odwiedzenia dla przyszłych stolarzy. Ogromna dawka wiedzy oraz imponująca ilość narzędzi. To po prostu trzeba zobaczyć.
Jan Rynkowski pochodzi z Mroczna. Od dziecka podglądał swojego tatę Mariana, który był cieślą. Tak się zrodziła miłość do drewna, a dokładnie do pracy w drewnie, pracy z drewnem oraz pogłębianie wiedzy o drewnie. Stolarska pasja doskonale wpisana jest w nasz region, który w przemyśle drzewnym jest zdecydowanym liderem. Pan Jan jest stolarzem z pasji, doświadczenia i wykształcenia. Na co dzień pracuje w branży meblarskiej.

Obrazek w tresci

— Gdy byłem mały, postanowiłem, że zostanę stolarzem i zostałem. Mam to we krwi — opowiada Jan Rynkowski, technik meblowy.
Kiedyś postanowił, że będzie zbierał stare narzędzia stolarskie, pamiątki po tacie, ciekawe przedmioty pokazujące początki stolarstwa. Trzy lata temu nadszedł dzień, w którym pan Jan postanowił nadać swojej kolekcji inny wymiar. Stare dłuto czy pierwsze suwmiarki stały się eksponatami perfekcyjnie wyeksponowanymi w przydomowym garażu.
— Moja kolekcja to przedmioty, które zbierałem, otrzymałem lub kupiłem. Poukładane są tematycznie, działami, zgodnie z przeznaczeniem — tłumaczy nasz rozmówca, prezentując różne narzędzia stolarskie, na których widać inicjały byłych właścicieli, znaki świadczące o producencie danego przedmiotu, a przede wszystkim ślady pracy i autentycznego zużycia zachowane tak doskonale, jakby ktoś przed chwilą przestał ich używać. Pan Jan perfekcyjnie je eksponuje, znakomicie konserwuje i wie o nich wszystko.

Obrazek w tresci

Obrazek w tresci

Słuchając opowieści pana Jana o każdym narzędziu z jego kolekcji, można doświadczyć prawdziwej lekcji historii stoilarstwa. Wyobraźnia podsuwa obrazy, w których powstaje kołyska malutkiego członka rodziny czy stół, który pamięta wszystkie rozmowy, posiłki, uśmiechy i troski domowników. Stolarstwo to kiedyś była ogromna sztuka. O ile dziś można wszystko zrobić za pomocą maszyn, projektując za pomocą komputera, tak kiedyś trzeba było wykazać się nie lada pomysłowością, mieć siłę fizyczną i ogromną wiedzę, by uzyskać pożądany efekt. To wszystko stanowi początki stolarstwa, które powinny być w przysłowiowym „małym paluszku” każdego przyszłego stolarza.

Obrazek w tresci

— Tworząc ekspozycję w moim garażu myślałem, by pokazywać wszystko uczniom w zawodzie stolarz. Chcę, by stare przedmioty „przemówiły” i pokazały młodemu pokoleniu, jak kiedyś wyglądała praca stolarza. Dla starszych osób to świetna podróż do przeszłości - wspomnienia z warsztatu dziadka czy taty, który tworzył meble do dziecinnego pokoju – mówi pan Jan.

Obrazek w tresci

Bez wątpienia kolekcja Jana Rynkowskiego ma ogromny potencjał, ale byłaby niczym bez właściciela, który poprzez swoje opowieści przenosi swoich gości do fantastycznego świata stolarstwa. Nie są to wyuczone definicje, ale lata doświadczeń, wiele wspomnień i ogromna pasja, którą pan Jan chce się dzielić.
Sam garaż robi ogromne wrażenie. Zapewne w pierwszym momencie nasuwa się pytanie, co niezwykłego może być w garażu pełnym starych narzędzi stolarskich? Otóż garaż Jana Rynkowskiego to perfekcyjnie zagospodarowana przestrzeń, dopracowana w najdrobniejszych detalach, uporządkowana jak najlepsze muzeum.
— Z powodu pandemii na razie nie mogę nikogo zapraszać do swojego garażu. Chciałbym jednak pokazać swoją kolekcję, opowiedzieć i zaprezentować, jak to rzeczywiście wygląda w użyciu. Stół stolarski, który znajduje się w garażu jest po moim tacie. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem, to mój tata pracował przy takim stole. Jego pierwszy stół się zużył, ten jest kolejny i widać na nim ślady pracy taty. Mógłbym teraz na nim pokazywać innym podstawy stolarskiego fachu – zaprasza pan Jan.
W garażu nie brakuje też dobrej lektury o drewnie i stolarstwie. Są stare, unikalne, często przedwojenne wydania i egzemplarze w języku rosyjskim. Z nich współcześni, młodzi stolarze mogliby się uczyć. Narzędzia i techniki obróbki drewna się zmieniają, ale samo drewno jest materiałem niezmiennym, wiecznym i dającym ogromne możliwości wykorzystania.
Drzwi garażu pana Jana są otwarte i czekają na gości. Patrząc na skarby ukryte w garażu, wiedzę ukrytą w głowie i miłość do drewna ukrytą w sercu, można mieć pewność, że wrócimy do Jana Rynkowskiego podziwiać dzieła stworzone z pasji do stolarstwa.
A gospodarz chciałby spełnić jeszcze jedno swoje marzenie – rzeźbienia w drewnie. Dłuto, drewno i Jan Rynkowski – to może być niezwykłe trio.
Alina Laskowska


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kocyk #3026661 | 109.196.*.* 23 gru 2020 18:20

    Dziś prawdziwych stolarzy juz nie ma

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5